Stało się to 26 września minionego roku. Była niedziela, około godz. 2 nad ranem. Dwaj policjanci i dziennikarz TV Jawor wysiedli z radiowozu Fiat Bravo. W pewnym momencie jeden z funkcjonariuszy zauważył lecącą w ich kierunku płonącą butelkę. Ostrzegł krzykiem pozostałych. Zdążyli odskoczyć.
- Filmowałem, jak policjanci wprowadzają złodziei, którzy ukradli marchew z pola - wspomina dziennikarz Dariusz Kwaśny.
- Nagle koło głowy przeleciała butelka i rozbiła się przed radiowozem. Auto się zapaliło. Gdyby ta bomba uderzyła w słup, płonąca benzyna by mnie oblała.
Tylko szybka akcja gaśnicza policjantów zapobiegła rozprzestrzenieniu się ognia spod radiowozu na inne auta. Stanisław G. w tym czasie uciekł i schował się w pobliżu komendy pod samochodem i tam znaleźli go policjanci. Ale zamachowiec nie chciał wyjść z tej kryjówki. Policjant, który próbował go wyciągnąć, został kilkakrotnie kopnięty. Gdy wreszcie udało im się go wykurzyć, okazało się, że kilka godzin wcześniej spotkali się z tym mężczyzną. Zauważyli go, jak koło jednego ze sklepów pił piwo. Gdy podeszli do niego, był wobec mundurowych bardzo agresywny. Wlepili mu więc mandat w wysokości 50 zł. To rozwścieczyło mężczyznę. Poprosił znajomego, by ten kupił mu na stacji paliw dwa litry benzyny. Wlał ją do butelek, nasączył szmaty i poszedł szukać zemsty.
Gdy został zatrzymany, był pijany (wydmuchał w alkomat ponad 1,2 promila alkoholu). Niedaleko policjanci znaleźli reklamówkę z drugim koktajlem Mołotowa, którego na szczęście nie użył. Ale ta jedna rzucona benzynowa bomba mogła spowodować poważne zniszczenia. Biegły w zakresie pożarnictwa stwierdził, że gdyby policyjny fiat nie został błyskawicznie ugaszony, mogłoby dojść do rozszczelnienia przewodów i zbiornika paliwowego. Wówczas wybuchłby duży pożar, który przerzuciłby się na pozostałe samochody na parkingu, a potem na budynek komendy. Mogłoby ucierpieć co najmniej 10 osób, które tutaj przebywały. Na szczęście tak się nie stało. Naprawa radiowozu kosztowała tylko niecałe 350 zł.
Poproszono też opinię biegłego z zakresu medycyny sądowej. Stwierdził on, że rzucenie koktajlu Mołotowa w kierunku trzech osób mogło spowodować ich śmierć albo ciężkie poparzenia. Jaworska prokuratura oskarżyła Stanisława G. o to, że próbował spowodować ciężki uszczerbek na zdrowiu trzech osób, rzucając w ich kierunku płonącą butelkę z benzyną. A także o sprowadzenie niebezpieczeństwa powstania pożaru i eksplozji materiałów łatwopalnych, które zagrażały wielu ludziom i mogły doprowadzić do poważnych strat w mieniu. Stanisław G. czynu tego dopuścił się w miejscu publicznym, wykazując przy tym rażące lekceważenie porządku prawnego. Mężczyzna twierdzi, że nie miał zamiaru skrzywdzić policjantów. Chciał jedynie podpalić radiowóz.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?